Następnego dnia, kiedy przyjechałam na rehabilitację, nie zastałam Janusza w pracy. Na moje pytanie, co się z nim dzieje, recepcjonistka wzruszyła tylko ramionami. – Widocznie chory – stwierdziła. Następnego dnia nie pojechałam na rehabilitację, gdyż w moim domu zjawił się policjant.W dniu o 23:13, Gość Baar napisał: Dziękuję :*byc może tak jest. Zgadzam się z tym, myślę stereotypowo w kwestii związków. I tak prosto w twarz mam mu powiedzieć? A jeśli mnie odrzuci? Co myślisz o jego zachowaniu po, czy to jakieś sygnały? Tak, spotkaj się z nim i szczerze porozmawiaj, wytłumacz mu dlaczego tak się zachowywałaś itp. Może Cię odrzucić, ale może też być odwrotnie, bądź psychicznie gotowa na obie opcje, ale postaraj się przez nie, nie blokować i nie odkładać lub całkowicie odpuścić sobie rozmowę z nim, bo później będziesz żałować, nie kieruj się strachem. Myślę że na początku chciał spróbować wejść z Tobą w jakąś głębszą relację, ale po czasie i twoim zachowaniu stracił nadzieję że to możliwe i najzwyczajniej w świecie poczuł się źle, bo tak na prawdę to go zraniłaś. Pamiętaj mężczyźni też mają uczucia i można ich zranić. Jeśli na prawdę Ci na nim zależy to walcz i się nie poddawaj dopóki się nie spotkacie, a to co będzie później to wielka niewiadoma, bo wszystko zależy od niego.
Zakochałam się w nauczycielu! Początek roku szkolnego. Dla ogromnej większości uczniów nie jest to powód do radości – powszechne przygnębienie daje się wręcz wyczuć w powietrzu. Są jednak i tacy, który rozpoczęcie się roku szkolnego odliczają w kalendarzu, z przyjemnym dreszczykiem podniecenia. Rzecz najczęściej dotyczyfot. Adobe Stock, Graphicroyalty Gdy go spotkałam po raz pierwszy, akurat zamykał drzwi sąsiedniego mieszkania. Zdziwiłam się, bo przecież znam wszystkich mieszkańców, a jego nigdy tu nie widziałam. Ukłonił mi się grzecznie i widocznie wyczuł moje zaciekawienie, bo wyjaśnił: – Będę pani nowym sąsiadem, wynajmuję tu pokój – powiedział. – Mam psa, ale jest grzeczny, nie szczeka, nie powinien nikogo niepokoić. – Państwo K. zgodzili się na psa? Byłam zaskoczona. To starsze małżeństwo, bezdzietne. On jest emerytowanym policjantem, a ona chyba była nauczycielką. Mają dom pod miastem i często tam jeżdżą, a w ogóle są mało towarzyscy i niewiele o nich wiem. Za to na pewno nie lubią dzieci i psów, bo nieraz widziałam, jak zwracają uwagę a to rodzicom, a to właścicielom czworonogów. – Zgodzili, chociaż nie od razu – sympatyczny szatyn uśmiechnął się i mrugnął do mnie. – Wszystko da się załatwić… Uśmiechnęłam się do niego i weszłam do swojego mieszkania, od razu zamykając drzwi na zasuwkę. „Sympatyczny facet, ale ostrożności nigdy za wiele...” – pomyślałam. Od tej pory spotykałam go bardzo często A to był na spacerze z Taborem – jak go wołał – pięknym, szkolonym wilczurem, a to przepuścił mnie w kolejce w sklepie, a to przytrzymał windę, gdy zamykałam mieszkanie. Zawsze mi się kłaniał i wyraźnie szukał okazji, by zamienić ze mną chociaż dwa słowa. Podobało mi się to. On mi się podobał… A to na pewno nie spodobałoby się mojemu chłopakowi. Co prawda, moja przygoda z Konradem się już kończyła. Przynajmniej ja ją chciałam zakończyć, ale to nie było proste. O wiele łatwiej jest kogoś wyrzucić z życia niż z mieszkania. A ja popełniłam ten błąd, że zgodziłam się, by się do mnie wprowadził. Jedyne, co mnie tłumaczy, to fakt, że był w podbramkowej sytuacji – jak twierdził – i nie miał gdzie się podziać. Podobno nagle wymówiono mu mieszkanie, bo córka właścicieli zaszła w ciążę i musiała się tam wprowadzić. Wtedy mu wierzyłam, ale teraz… Teraz za grosz nie mam do niego zaufania. Kiedy się poznaliśmy, Konrad wydawał się miłym i czułym facetem. Mówił, że pracuje jako kierowca na zlecenie i ma nienormowany czas pracy. To dlatego nigdy nie wiedział, czy będzie mógł spędzić ze mną wieczór albo weekend. Nieraz się zdarzało, że odbierał telefon w piątek wieczorem i okazywało się, że jeszcze tej nocy musi gdzieś jechać. Wydawało mi się dziwne, że te wyjazdy zazwyczaj wypadają nocą i kiedyś go nawet o to zapytałam. – Kochanie, to zawiłe, nie ma sensu, żebyś się tym zajmowała – mówił. – Po prostu ludzie chcą zazwyczaj, by towar dojechał na miejsce już na rano, a więc ja muszę jechać w nocy. Nigdy też nie udało mi się dowiedzieć, co to jest za towar. Ale może nie zwracałabym na to uwagi, gdyby nie fakt, że kiedyś przez przypadek zobaczyłam, co ma w bagażniku. Akurat wrócił z nocnej trasy, a ja musiałam pojechać do mamy i poprosiłam, żeby mnie podrzucił. Chciałam włożyć torbę do bagażnika i zbaraniałam – w środku był komputer, telewizor, laptop, jakaś walizka, niedomknięta, z której wystawał złoty czy złocony świecznik… Konrad podleciał i wyraźnie wściekły, zatrzasnął bagażnik. – Pomagam kumplowi się przeprowadzić – powiedział, ale w jego głosie wyraźnie słyszałam irytację i coś jeszcze. Strach? To właśnie spowodowało, że zaczęłam go baczniej obserwować. Zauważyłam, że często dysponuje większą gotówką, ale nigdy nie wpłaca jej na konto. Zawsze też bardzo pilnuje, żebym nie słyszała jego rozmów telefonicznych. I co najciekawsze – ma dwie komórki. Jedną, jak twierdzi, prywatną, na którą ja dzwonię, a drugą – służbową. Tyle że nigdy nie podał mi na nią numeru. I w dodatku co chwila ma nowy aparat. O to też zapytałam. – To szef nam daje, nie wiem, dlaczego ciągle je zmienia – powiedział, uciekając wzrokiem. W ogóle moje pytania go denerwowały Ja z czasem chyba też zaczęłam, bo jego stosunek do mnie zdecydowanie się zmienił. Coraz częściej był nieprzyjemny, porywczy i tajemniczy. Właściwie traktował mieszkanie u mnie jak bazę wypadową – ja powoli przestawałam się liczyć. Nic dziwnego, że ja też coraz mniej szukałam okazji, by z nim być. Nasza miłość gdzieś wyparowała, a łączyło nas tylko to, że on u mnie mieszka. Czasem czułam się, jakbym miała lokatora – bo nasze kontakty ograniczyły się do sporadycznych rozmów, czasem wspólnych obiadów i wspólnego dzielenia się kosztami. Bo co by nie mówić – Konrad za siebie płacił i dorzucał się do czynszu! Ale mnie taki układ męczył i już od dawna szukałam sposobu, by się z Konradem rozstać. Owszem, rozmawialiśmy na ten temat, ale on zawsze błagał: – Kochanie, daj mi jeszcze jedną szansę. Teraz mam trudny okres w pracy, ale to przejdzie i znowu będzie jak dawniej. Wreszcie jednak dotarło do niego, że to nie ma sensu. Uprosił jedynie, żebym pozwoliła mu mieszkać u siebie, dopóki czegoś nie znajdzie. Ale to trwa już trzy miesiące! W dodatku Konrad co jakiś czas próbuje mnie przekonać, bym do niego wróciła. No i jest piekielnie zazdrosny! Dlatego gdy zorientowałam się, że sąsiad chętnie by mnie bliżej poznał, zaczęłam kombinować, jak to zrobić, żeby Konrad się o tym nie dowiedział. Na szczęście spotkałam się z sąsiadem kiedyś przypadkiem w parku. Oczywiście natychmiast dałam się zaprosić na kawę. Paweł – bo tak miał na imię – okazał się inteligentnym i dowcipnym facetem. Nie ukrywał, że się mną interesuje. – Już dawno chciałem cię gdzieś zaprosić, ale mieszkasz z jakimś facetem – powiedział wprost. – Przyznaję, że podpytałem o ciebie. Powiedzieli, że chyba nie jesteście po ślubie… – Nie – przyznałam. – I nie będziemy. – Wolny zawiązek? – zapytał, patrząc na mnie uważnie. – Przepraszam, że tak dopytuję, to twoje prywatne sprawy, nie musisz mi niczego tłumaczyć. – Nie, dlaczego – akurat tę sprawę chciałam mu wyjaśnić. – Nie mam nic do ukrycia. To już skończone. Zerwałam z nim, tyle że on nie ma gdzie mieszkać, więc zgodziłam się, żeby na razie został u mnie. Tylko że on tak szuka nowego mieszkania, jakby nie chciał go znaleźć. Opowiedziałam Pawłowi o moim związku z Konradem i perypetiach z jego wyprowadzką. Wydawał się być zaciekawiony i dokładnie o wszystko wypytywał. Na koniec stwierdził, że to mu się nie podoba. – Wydaje mi się, że on nie chce się wyprowadzić – ostrzegł mnie. – Jakbyś miała jakieś kłopoty z nim, to zapukaj do mnie, dobrze? Obiecujesz? Obiecałam. Tak jak i to, że za dwa dni się z nim spotkam i pójdziemy do kina. Po kinie poszliśmy na spacer. Nie musiałam się spieszyć do domu, bo Konrad znowu miał nocny kurs. – Uważam, że nie powinnaś się tak nim przejmować – skrzywił się Paweł, gdy mu o tym powiedziałam. – On nie ma prawa ci niczego zabraniać. A w ogóle to jaki nocny kurs? Co on robi? Wyjaśniłam, że Konrad dostarcza towary na zamówienie i że nie wiem nic bliższego na ten temat. Spotkania z Pawłem stały się rytuałem Mijały tygodnie i miesiące a ja czułam, że zakochuję się coraz mocniej i mocniej. Tęskniłam za nim, czekałam na niego i coraz bardziej mi na nim zależało. Jemu na mnie chyba też, chociaż czasami miałam wrażenie, że o wiele bardziej interesuje się Konradem niż mną! Stale wypytywał, co robi, dokąd pojechał, z kim się spotyka, gdzie był. Kiedyś nawet ze śmiechem zarzuciłam Pawłowi, że może to nie ze mną powinien się umawiać. Speszył się. – No co ty – zaprotestował, ale widziałam, że trochę się zdenerwował. – Po prostu martwię się o ciebie, niepokoi mnie ten układ. Dlatego dopytuję się. Prawda spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. Pewnego ranka ktoś zapukał do moich drzwi. Konrada nie było – nie wrócił jeszcze z nocnego wyjazdu. Przez wizjer zobaczyłam Pawła i jakiegoś policjanta. Otworzyłam zdezorientowana. – Przepraszam cię, ale musisz pojechać z nami na komisariat – powiedział, wyraźnie zmieszany. – Ubierz się, wszystko wyjaśnię ci po drodze. No i wyjaśnił. Że pracuje jako tajniak i od dawna namierzali szajkę złodziei. Konrad wpadł im w oko, ale wiedzieli, że to płotka, chcieli dotrzeć więc do jego szefów. Postanowili go śledzić. Namierzyli, gdzie mieszka i zakwaterowali Pawła w mieszkaniu obok, u byłego policjanta. Pukał do drzwi – udawałam, że mnie nie ma – Musiałem sprawdzić, czy jesteś w to zamieszana i poznać cię, by wyciągnąć jak najwięcej informacji o Konradzie – mówił mi w policyjnym radiowozie, patrząc martwo przed siebie. – Dlatego tak się kręciłem koło ciebie. Owszem, podobałaś mi się jako kobieta, ale nie sądziłem, że aż tak się zaangażuję. Uwierz mi – po raz pierwszy podczas swojego monologu spojrzał mi w oczy – naprawdę mi się podobasz. Umawiałem się z tobą nie tylko służbowo. Strasznie źle czułem się z tym, że cię okłamuję, ale przecież nie mogłem powiedzieć ci prawdy! Cała akcja wzięłaby w łeb. Proszę, wybacz… – Daruj sobie, dobrze – wycedziłam. Byłam wściekła. – Po prostu jestem głupia, naiwna i tyle. Nie przepraszaj. Pojadę, złożę wyjaśnienia, czy jak się to nazywa, i wrócę do domu. Znikniesz z mojego życia, ja z twojego. Jedyna korzyść, że Konrada, zdaje się, też mi się uda pozbyć za jednym zamachem. Może nie było to za jednym zamachem, bo w komisariacie musiałam się stawiać kilka razy. Oczywiście, Konrada aresztowali i zabrali jego rzeczy z mojego mieszkania. Paweł dzwonił do mnie, ale nie odbierałam. Pukał do drzwi – udawałam, że mnie nie ma. Dorwał mnie wreszcie, gdy wychodziłam z komisariatu po kolejnym przesłuchaniu. – Błagam, porozmawiajmy – złapał mnie za ramię. Przecież nie będę się szarpać z policjantem pod Pałacem Mostowskich! – Musisz mnie wysłuchać. Agata, ja cię naprawdę pokochałem. Zależy mi na tobie jak na nikim w życiu. Zrozumiem, jeżeli powiesz, że nic do mnie nie czujesz. Że byłem tylko odskocznią od Konrada. Ale proszę, jeżeli cokolwiek cię ze mną łączy, nie niszcz tego. Daj mi szansę, proszę. Przecież ja nie mogłem inaczej postąpić! – Daj mi spokój, dobrze? – odburknęłam. Byłam zła, ale najbardziej przerażało mnie to, że czułam łzy pod powiekami. Cholera, zranił mnie jak nikt, a ja nadal coś do niego czuję! – Obiecuję, że dam ci spokój, jeżeli powiesz, że ci na mnie nie zależy – odwrócił mnie twarzą do siebie. – Że nic do mnie nie czujesz. To zrozumiem. Odejdę i nie będę cię niepokoił. Stałam i patrzyłam na niego w milczeniu. Nie mogłam skłamać, patrząc w oczy, które kocham i na twarz, która mi się tak bardzo podoba. – Wiem, że masz żal, że się zawiodłaś i że mi nie ufasz – powiedział cicho. – Ale też wiem, że cię kocham, a to wystarczy, żebym zniósł z twojej strony wiele pytań, dociekań, złości i pretensji. Po prostu daj nam szansę. Kiwnęłam bezwiednie głową. Nie wiem, czy dobrze robię. Ale zamknięta w jego objęciach, obsypywana pocałunkami i tak nie byłam w stanie się nad tym zastanawiać. Czytaj także:„Nieznany sprawca w klubie skrzywdził moją żonę. Policja działała opieszale, więc wziąłem sprawy w swoje ręce”„Liczyłem na miłość i kobiece ciepło, a zostałem jeleniem. Dla Oliwii byłem sposobem na zabicie nudy, gdy nie było męża”„Ojciec trzymał mnie w klatce, a kiedy próbowałam uciec, zaatakował. Nie chciałam go skrzywdzić, ale musiałam się bronić”
Autorka pisze: "ciagle o nim mysle, tesknie pragne go zobaczyc, wymykałam sie z domu pod roznymi pretekstami aby sie z nim spotkac grzecznie spacerowalismy po parku rozmawiajac o wszystkim i o
Serce nie sługa, mówią. Gdy w grę wchodzą uczucia, bywa, że lokujemy je w niewłaściwych osobach. Media całego świata zelektryzowała wiadomość, że po blisko 10 latach znajomości Angelina Jolie i Brad Pitt wzięli ślub. To jedna z ulubionych par Hollywood. Choć Brangelina, jak się ich nazywa, budzą powszechną sympatię, wiele osób do dziś wypomina Angelinie, że uwiodła żonatego mężczyznę i odbiła go Jennifer Aniston, mimo że Brad i Jen wcześniej uchodzili za wzorowe małżeństwo. Angelina musiała publicznie dementować te informacje, zapewniając, że swojego przyszłego męża, owszem, poznała, gdy ten był w związku z Aniston, ale parą zostali dopiero po jego rozwodzie. Romans z żonatym mężczyzną wciąż uchodzi za jeden z tematów tabu. Kobiety, które wiążą się z zajętymi mężczyznami, zazwyczaj uważane są za złodziejki cudzych mężów. „Nie rozbiłam rodziny Zbyszka, nie dam się wepchnąć w rolę złodziejki cudzych mężów, bo nie mam z tą rolą nic wspólnego” – tłumaczyła się w jednym z wywiadów Monika Richardson, gdy zaczęto ją oskarżać o rozbicie rodziny Zbigniewa Zamachowskiego. „Może tamten związek można było uratować. Ale do tego tanga trzeba dwojga. Zapewniam, że ja tylko pochyliłam się nad zgliszczami. Nie będę sypać na głowę popiołu za rozpad tego małżeństwa”. Miłość nie wybiera Dlaczego kobiety w ogóle związują się z żonatymi? Najczęściej odpowiedź jest jedna – bo się zakochały. Opowiada o tym Dorota, 29-latka. „Zawsze wydawało mi się, że kobiety, które spotykają się z żonatymi facetami, zasługują na potępienie – do czasu, aż spotkało mnie to samo. M. poznałam na szkoleniu w pracy i od razu przypadliśmy sobie do gustu. Tak, wiedziałam, że ma żonę, więc w ogóle nie myślałam o nim w kategoriach związku. Ale z czasem stawał mi się coraz bliższy, aż zrozumiałam, że straciłam dla niego głowę. Do końca broniłam się przed tym uczuciem, wiedziałam, że to nie w porządku, ale nie umiałam się wycofać, zwłaszcza że M. też brnął w ten układ”. Ale to i tak jeden z łagodniejszych wpisów. Zazwyczaj można spotkać się z odpowiedziami typu: „Jeśli chcesz, aby przez ciebie cierpiała żona i dziecko, to proszę bardzo”; „Chcesz być szczęśliwa? Nie niszcz szczęścia cudzych dzieci”; „Zgnuśniała, po prostu miłości potrzebujesz, a on daje ci to złudzenie”; „Dla ciebie jego małżeństwo nie istnieje, ale dla niego jak najbardziej istnieje, bo dalej tkwi przy żonie i dzieciach. Ty jesteś dla niego kochanką do niezobowiązującego bzykania. I taką pozostaniesz na zawsze. Po co ma się rozwodzić? Jemu jest dobrze. Ma żonę, dzieci i kochankę do bzykania”. Z happy endem Wśród komentujących osób powtarza się opinia, że związek z żonatym to ułuda. „Zostaną po tym zakochaniu tylko niepotrzebne łzy. Już moja babcia powiadała, że miłość z żonatym facetem to strata czasu, szacunku do samej siebie, a kończy się, zostawiając po sobie żywe pamiątki i nienawiść” – czytamy na forum dyskusyjnym. Tylko nieliczni zwracają uwagę, że głównym winowajcą w takim układzie jest mężczyzna, który zdradza żonę i mami inną kobietę. Choć czasem ma miejsce szczęśliwe zakończenie. Ania poznała K. przed dwoma laty. Wiedziałam, że ma żonę, ale mimo to nie umiała skończyć tej znajomości. Jak opowiada – czuła, że połączyło ich coś niezwykłego. Po pięciu miesiącach K. postanowił rozwieść się. Wszystkich kosztowało to wiele nerwów, ale w ostatecznym rozrachunku podjął słuszną decyzję. „Sama jego była żona powiedziała mu potem, że do siebie nie pasowali, więc rozwód był słusznym wyborem. A teraz my jesteśmy szczęśliwi, bardzo się kochamy, choć o ślubie na razie nie myślimy. Jak widać, czasem takie historie mają happy end”. Ewa Podsiadły-Natorska Dorota opowiada nam, że nie oczekiwała z jego strony żadnych obietnic i deklaracji – wiedziała, że nie zostawi żony z dnia na dzień, pocieszała się jedynie myślą, że jej partner nie ma dzieci. „Ale w końcu bycie tą drugą przestało mi wystarczać. To nie było tak, że łączył nas tylko seks. My naprawdę byliśmy ze sobą bardzo blisko, jak dwójka najlepszych przyjaciół. Zapytałam w końcu, co z nami będzie. M. powiedział, że mnie kocha, ale nie weźmie rozwodu, bo kredyt, bo różne zobowiązania… Dotarło do mnie, że nasza relacja nie ma przyszłości. Wiele mnie kosztowało, żeby odejść, bardzo to odcierpiałam”. Nie chodzi o seks Wśród kobiet spotykających się z żonatymi mężczyznami bilans zysków i strat bardzo często jest ujemny. Dostają odrobinę czułości, namiastkę uczucia, erzac związku, ale w zamian czeka je tęsknota, niepewność, świadomość bycia tą drugą. Na forum dyskusyjnym Gazety internautka o nicku niepewna_jutra pisze, że zakochała się w żonatym. „Nie wiem, jak to się stało, nie szukałam nikogo, ja po przejściach, chciałam odpocząć od relacji damsko-męskich. Nie chciałam się angażować, wystawiać na zranienie. Teraz się zakochałam, jak nigdy, aż mnie wszystko w środku boli. Tak tkwię w tym i czekam, kiedy nastąpi cios, kiedy umrę… Nie chodzi tu o seks, mamy spotkania bez seksu. On mi dużo opowiada o sobie, na brak seksu w małżeństwie nie narzeka, nie tego szukał, szukał miłości, bo żony nie kocha”. Internautka opowiada, że mężczyzna, z którym się spotyka, ma dwójkę nastoletnich dzieci. Chce, aby ona poczekała rok, a po tym czasie on podejmie decyzję. „Jest rozsądnym mężczyzną, mimo że też się zakochał nierozsądnie we mnie. Wiem, jaka będzie decyzja, choć on temu zaprzecza. Zżera mnie to, cierpię okrutnie. Wiem, że powinnam to skończyć, przecież mężczyźni nie odchodzą od żon, takie rzeczy to tylko w bajkach i filmach. Mam powodzenie, dużo mężczyzn się koło mnie kręci, a ja? Ja siedzę i myślę o nim w każdej minucie. Łudzę się, że może jednak, po to, by zaraz pomyśleć: nie, to niemożliwe, szczęście nie jest mi pisane”. Z jej wypowiedzi wynika, że związek z żonatym mężczyzną faktycznie daje jej więcej smutku niż radości – jest przy nim szczęśliwa, ale zdaje sobie sprawę, że ich związek raczej nie ma przyszłości. „To jedyny człowiek, przy którym jestem sobą, nie mam jednej z setek masek, które nauczyłam się nosić na co dzień, aby nikt mnie nigdy więcej nie zranił. Teraz jestem bezbronna bez maski, to masochizm z mojej strony”. Skomplikowane życie Internauci biorący udział w dyskusjach tego typu przyznają, że wiązanie się z żonatym to komplikowanie sobie życia. Jedna z nich pisze: „Zakochanie się w żonatym mężczyźnie powoduje popapranie sobie życia, a życie trzeba układać, czyli wybierać to, co jest dobre (nie łatwe). Dobre wybory życiowe czasem kosztują dużo wyrzeczeń czy nawet cierpienia, ale to się opłaca w ostatecznym rozrachunku. Pozostaje poczucie dumy, godności, siły wewnętrznej”. Ta strona używa plików cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie. Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies. Nie pokazuj więcej tego powiadomienia
Marta Mauer-Włodarczak Psycholog , Warszawa. 69 poziom zaufania. Witaj! Mam wrażenie, że mylisz miłość z zauroczeniem. Przetwarzając w kółko w głowie wspomnienia z imprezy, na której się poznaliście, tworzysz nieprawdziwy i wyidealizowany obraz tego chłopaka. Dlatego wpadasz w pewnego rodzaju obsesję.
zakochalam sie w kuzynie - do Forum Kobiet To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ... Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Posty [ 9 ] 1 2012-05-12 11:39:49 aleksandra89 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-05-10 Posty: 2 Temat: zakochalam sie w kuzynieczesc, jestem tutaj pierwszy raz i bardzo prosze o napisanie opinii na temat mojego problemu. zaczne od tego ze jestem ze swoim narzeczonym juz ponad 5 lat. ja mam 23 lata a on 25. mieszkamy juz razem 2 lata. zareczylismy sie juz dawno bo 3 lata temu i to glownie dlatego ze ja chcialam ale on tez nie mial nic przeciwko zeby sie zareczyc. na poczatku bylo wspaniale wielka milosc itp. jak zamieszkalismy razem bylo super, bo widywalismy sie codziennie a wczesniej tylko 1 albo 2 w tygodniu bo on studiowal w innym rozmawialismy o slubie idzieciach. jednaj juz od jakiegos roku dzieje sie zle. ja juz nie czuje do niego tego co kiedys nie czuje sie tak wspaniale jak mnie przytula, nawet seks mnie nie cieszy z nie wiem czy to jest milosc czy przyzwyczajenie ale on mi caly czas powtarza ze kocha mnie nad zycie. jednak kilka miesiecy temu odwiedzil mnie kuzyn mieszkajacy w Niemczech. bardzo dlugo sie nie widzielismy i rozmawialo nam sie super, on zartowal ze gdybym nie byla jego kuzynka to juz dawno by sie ze mna ozenil. ja myslalam ze to tylko zarty ale jak wrocil do siebie to sie przyznal ze sie we mnie zakochal. pisalismy i rozmawialismy ze soba bardzo dlugo i ja tez sie w nim zakochalam. on jest ode mnie starszy o 13 lat i jest juz po pewnych przezyciach ale chce sie ustratkowac i miec normalna rodzine. jakis czas temu sie spotkalismy i czulam sie z nim jakbym przezywala najlepsza milosc w zyciu. nie czuje juz jakby byl moim kuzynem tylko kims wspanialym. powiedzialam o tym mojemu narzeczonemu i stwierdzil ze mam z nim urwac kontak i jestem nienormalan ze chcialam byc z kuzynem. ja naprawde nie wiem co mam robic. boje sie reakcji rodziny. rozmawialam o tym z mama i jest bardzo zla i mowi ze mam sie zastanowic bo nie chce zebym z nim byla. prosze o rade 2 Odpowiedź przez dor57 2012-05-12 17:43:20 dor57 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-27 Posty: 1,718 Odp: zakochalam sie w kuzynie Po pierwsze....żebyś mogła myśleć o kuzynie jak o kimś na całe życie to sprawdź czy możecie ze względu pokrewieństwo wziąć drugie...skoro już powiedziałaś narzeczonemu,że coś czujesz do kuzyna to wydaje mi się,że dalsze ciągnięcie tego zwiazku nie ma sensu i nie ważne tu jest czy w konsekwencji wszystkiego zwiążesz się z kuzynem czy trzecie....mama może wypowiedzieć swoje zdanie na temat Twojego przyszłego życia,ale nie może o nim coś na ten temat,bo sama jestem mamą trójki dorosłych juz dzieci i nie wpływałam na ich "wybory"....to ich życie i musieli sami podjąć te dorosłe decyzje. Nigdy nie zapominaj najpiękniejszych dni twego życia! Wracaj do nich, ilekroć w twoim życiu wszystko zaczyna się walić. 3 Odpowiedź przez aleksandra89 2012-05-12 19:19:48 aleksandra89 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-05-10 Posty: 2 Odp: zakochalam sie w kuzyniejesli chodzi o nasze pokrewienstwo to jest duze bo moja i jego mam to siostry... w zwiazku z tym wiem ze ze slubem by bylo gorzej chociaz czytalam ze jesli chodzi o slub cywilny to nie jest tak trudno uzyskac na niego zgode a zeby miec dzieci, mozna wczesniej zrobic rozne badania ktore wykryja czy dziecko moze urodzic sie chore. niestety nasze mamy nie zyja w najlepszych stosunkach i po rozmowie z moja wiem ze bedzie sie bala reakcji rodziny ze odwroca sie od niej bo beda winili ja za to ze jestesmy razem. ale wiem tez ze to co sie stalo swiadczy o tym ze jednak chyba nie kocham mojego narzeczonego na tyle zeby byc z nim dalej tylko ze on kocha mnie bardzo o boje sie ze jak sie rozstaniemy to on sobie z tym nie poradzi a ja nie poradze sobie z wyrzutami sumienia ze przeze mnie ktos tak cierpi. 4 Odpowiedź przez miko1992poznan 2018-06-24 18:56:24 miko1992poznan Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-06-17 Posty: 16 Odp: zakochalam sie w kuzynieNa slub koscielny, trzeba miec dyspense (to nie problem, zeby ja otrzymac). Ale macie, az 13 lat roznicy, to nie malo... 5 Odpowiedź przez ZielonaKama 2018-06-25 11:57:53 Ostatnio edytowany przez ZielonaKama (2018-06-25 11:58:56) ZielonaKama Gość Netkobiet Odp: zakochalam sie w kuzynie aleksandra89 napisał/a:jesli chodzi o nasze pokrewienstwo to jest duze bo moja i jego mam to siostry... w zwiazku z tym wiem ze ze slubem by bylo gorzej chociaz czytalam ze jesli chodzi o slub cywilny to nie jest tak trudno uzyskac na niego zgode a zeby miec dzieci, mozna wczesniej zrobic rozne badania ktore wykryja czy dziecko moze urodzic sie chore. niestety nasze mamy nie zyja w najlepszych stosunkach i po rozmowie z moja wiem ze bedzie sie bala reakcji rodziny ze odwroca sie od niej bo beda winili ja za to ze jestesmy razem. ale wiem tez ze to co sie stalo swiadczy o tym ze jednak chyba nie kocham mojego narzeczonego na tyle zeby byc z nim dalej tylko ze on kocha mnie bardzo o boje sie ze jak sie rozstaniemy to on sobie z tym nie poradzi a ja nie poradze sobie z wyrzutami sumienia ze przeze mnie ktos tak sobie spokoj z tymi wyrzutami sumienia. Wytrzymasz. Lepiej niech narzeczony pocierpi teraz niz po musisz z tym kuzynem (bratem ciotecznym!) zaraz brac slub I miec dzieci?Ile Ty masz lat? 23! cale zycie przed Toba...Przeciez mozecie razem 'pobyc', a potem zobaczyc co dalej, nie podejmuj na razie takich trudnych rodziny I innych nie ulozy Tobie zycia. Tym bym sie nie kierowala. 6 Odpowiedź przez Biały 2018-06-25 12:59:12 Biały Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2017-04-27 Posty: 277 Odp: zakochalam sie w kuzynie Ten wątek ma 6 lat. A co to byłaby za miłość, gdyby kochającego nie było stać na trochę poświęcenia. 7 Odpowiedź przez ZielonaKama 2018-06-25 13:25:44 ZielonaKama Gość Netkobiet Odp: zakochalam sie w kuzynie Biały napisał/a:Ten wątek ma 6 za oswiecenie ze admin takich starych watkow (I malo popularnych) nie zamyka. 8 Odpowiedź przez miko1992poznan 2018-06-27 14:10:28 miko1992poznan Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-06-17 Posty: 16 Odp: zakochalam sie w kuzynie ZielonaKama napisał/a:Biały napisał/a:Ten wątek ma 6 za oswiecenie ze admin takich starych watkow (I malo popularnych) nie jak ZielonaKama z Waszym zwiaskiem ? 9 Odpowiedź przez Olinka 2018-06-28 01:20:02 Olinka Redaktor Naczelna Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-10-12 Posty: 45,376 Wiek: Ani dużo, ani mało, czyli w sam raz ;) Odp: zakochalam sie w kuzynie ZielonaKama napisał/a:Dziwne ze admin takich starych watkow (I malo popularnych) nie wątku równoznaczne jest z jego usunięciem z widoku, dlatego - o ile nie został złamany regulamin - nie praktykujemy tego. Ponadto wiele osób treści umieszczone na Netkobietach tylko biernie czyta, nawet nie rejestrując się na forum, choćby w poszukiwaniu informacji lub podobieństwa do własnego problemu i pomocy w jego rozwiązaniu. Rozumiem, że w niektórych sytuacjach to może być mylące, ale data napisania posta widoczna jest przy każdym okienku, wystarczy zerknąć. To raz, a dwa - jednak relatywnie rzadko się zdarza, aby ktoś odkopywał tak stare wątki tylko po to, by nawiązać do pierwszego posta. Uprzedzam, że to wyjaśnienie, jako że stanowi off top, niebawem usunę. "Nie czyń samego siebie przedmiotem kompromisu, bo jesteś wszystkim, co masz." (Janis Joplin)[olinkowy status to już historia, z niezależnych ode mnie przyczyn technicznych właściwy zobaczysz dopiero w moim profilu ] Posty [ 9 ] Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Zobacz popularne tematy : Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności © 2007-2021 Zaloguj się. Zapamiętaj mnie Nie zalecane na współdzielonych komputerach. Logowanie anonimowe. zakochalam sie w wykladowcy Zarchiwizowany. Witam. Dwa lata temu poznałam chłopaka. Teraz ja mam 16, a on 18 lat. Kiedy pierwszy raz go zobaczyłam od razu "wpadł mi w oko", ale nie przypuszczałabym jak to się potoczy. Zaprzyjaźniliśmy się. Uwielbiałam z nim przebywać, rozmawiac, zawsze mogłam się zawierzyć. W pewnym momencie sobie uświadomiłam, że się zakochałam. Wydawało się, że z jego strony jest podobnie, tak twierdzili nasi znajomi. Ukrywałam swojej uczucia przez jakieś 8 miesięcy, ale w pewnym momencie (dokładnie rok temu) już nie wytrzymałam i mu wyznałam prawdę i wtedy on też... Zaproponował przyjaźń, zgodzilam się. Było dobrze przez pierwsze dwa miesiące, a potem kłótnia i cisza na pół roku. Od marca zaczęliśmy rozmawiać. Jest dobrze aż do teraz. Zwierza się, mówi, ze jestem jego najlepszą przyjaciółką, i że bardzo mnie kocha oczywiście jako przyjaciółkę. Bardzo chciałam powrotu dawnych relacji, ale uświadamiam sobie, że pomimo minionego roku, moje uczucia się nie zmienily. Nadal go kocham. Cieszę się, ze jest szczęśliwy, ma chłopaka, ale gdy o tym słyszę mam ochotę się rozplakac. On przeprosił za wszystko, nawet za tę półroczna ciszę, chciał się wtedy odciąć, bo myślał, że tak będzie dobrze. Chodziłam do psychologa, bo prawie dopadła mnie depresja. Na dzień dzisiejszy kompletnie nie wiem co robić. Kiedy mnie dotyka tak po prostu nawet dla żartu chciałabym żeby nie przestawal, kiedy siedzimy u niego w domu popołudniu oglądając film marzy mi się by tak było zawsze. Ja nie wiem co robić. Jak się odkochać i zostać jego przyjaciółką, która nie pragnie niczego więcej? PozdrawiamMówią, że “nie możesz zakochać się w ciągu jednego dnia, lub zapomnieć o kimś w dwa dni”. Ale natychmiast zapomniałam o tym powiedzeniu, kiedy zobaczyłam cię po raz pierwszy. Kiedy nasze oczy się spotkały i spostrzegłam twój pierwszy uśmiech. Kiedy moje serce zaczęło bić coraz szybciej z każdym twoim krokiem w moim kierunku. Wtedy, zaledwie kilka minut po naszym spotkaniu, zakochałam się w się w każdym szczególe twojej skóry, twoim zapachu i w tym, co sobie wyobrażałam. Wyobraziłam sobie ciebie, nawet cię nie znając, a w mojej wyobraźni byłeś doskonały. Niestety ta doskonałość była tylko w moim umyśle. Rzeczywistość jest tak samo okrutna, jak mądra i nauczyła o mnie, że nie wszystko, co sobie wyobrażamy lub o czym marzymy może się spełnić. Nie możesz zakochać się w jednej wiem, że tylko ci, którzy naprawdę się znają, mogą się nawzajem pokochać. Wszystko inne to tylko bajka. To tylko oczekiwania do których spełnienia przecież nie można nikogo zobowiązać. Dlatego kochanie oznacza poznanie się nawzajem. A zapomnienie to zostawienie kawałka siebie, który dzieliłeś i wspólnie budowałeś z kimś, kto stal u twego boku.“Miłość jest krótka, zapomnienie o niej trwa długo” –Pablo Neruda–Nie możesz zakochać się natychmiast. Idealizacja drugiego jest toksyczna dla miłościDzisiaj nie chcę być dziewczyną, która zapomina, że idealizowanie partnera jest dla miłości niczym trucizna. Trucizna która przesłania twój rozum i sprawia, że widzisz drugą osobę tak, jak sobie wyobrażasz. To pozwoliło mi zobaczyć w nim tylko to, co chciałam zobaczyć, a nie rzeczywistość. Nie miało znaczenia, co tak naprawdę miało miejsce. Ale rzeczywistość, prędzej czy później, zawsze w większości filmów, które oglądam, bohaterowie przysięgają sobie wieczną miłość po jednym spojrzeniu, a w wielu powieściach miłość przytrafia się w mgnieniu oka, w prawdziwym życiu wygląda to zupełnie inaczej. Owszem, bywa, że ktoś zakochuje się natychmiast, ale później historia ta trwa nadal a i zaklęcie zostaje przerwane. Może okazać się bardziej niewiarygodne, niż byłabyś w stanie to sobie wyobrazić, albo też nic z tego nie wyjdzie. To nic może sprawić, że zaczniesz z trudem łapać się to proces poznawania się nawzajem. Aby mogło przerodzić się w prawdziwe uczucie wymaga czasu. Nie odrobiny czy dużo, po prostu odpowiedniej jego ilości. Właśnie dlatego chcę być tą dziewczyną, która nie zapomina, że rzeczywistość jest bardziej skomplikowana niż fikcja, a opowieści są właśnie tym: opowieściami. Historiami łatwymi do napisania, gdy atrament nie jest twoją krwią, a wątpliwości i nadzieje na horyzoncie nie należą do choć moja historia miłosna była bardziej fikcją niż rzeczywistością, to nie znaczy, że mój ból był również fikcją, kiedy rzeczywistość zwaliła mnie z nóg. Uczucia nigdy nie są wytworem naszej wyobraźni. To, co czułam, było prawdziwe. Tak prawdziwe, że bolało, nawet jeśli opierało się tylko na budowaniu zamków na piasku.“Trudno jest kochać bajkowego księcia, który pojawia się tylko w twoich snach. Kiedy się budzisz, wszystko jest koszmarem. Kiedy się budzisz, nie jesteś dziewczyną, która zapomniała o tym, o czym śniła, ale dziewczyną, która jest przerażona oczekiwaniami, jakie miała wobec kogoś, kto nigdy nie istniał “Bezbolesne zapominanie o tym, kogo kochasz, oznacza, że tak naprawdę nie masz pojęcia czym jest mówią mi, że najszybszym sposobem na zapomnienie jednego mężczyzny jest znalezienie sobie następnego. Mogę im tylko odpowiedzieć, że zapomnienie o tym, co kochasz bez bólu, to tak jakby w ogóle nie znać miłości. Ponieważ miłość sama w sobie nie szkodzi ani nie sprawia bólu. Dopiero moment, gdy próbujemy zapomnieć o nieudanej miłości, jest tym, co naprawdę pozostawia rozumieć co straciłaś, gdy wtrąca się prawdziwe życie a ty spostrzegasz , że książę z bajki, w rzeczywistości okazał się żabą. Nie jesteś tylko dziewczyną, która zapomina. Stajesz się dziewczyną, która odbudowuje swoją przyszłość, gdy to, czego pragnęła okazało się ułudą; kiedy wyobrażałaś sobie coś, czego nigdy nie miałaś, ale za czym musisz zacząć od nowa. Od samego początku, ale z większą mądrością. Wiesz, że bajki są opowieściami z dzieciństwa. Kiedy dorastasz, przestajesz widzieć książęta lub żaby, którzy mogliby stać sie twoim uzupełnieniem lub cię zranić. Kiedy dojrzewasz, nie potrzebujesz nikogo, ponieważ jesteś wyjątkowa. Cenisz i kochasz samą siebie i nie tęsknisz za nikim. Nikt nie może stać się twoim dopełnieniem ponieważ jesteś już całością. Jesteś warta samej siebie. Teraz nie jesteś dziewczyną, która zapomina lub dziewczyną, która marzy o bajkowym życiu. Jesteś dziewczyną, która kocha dziewczyną, która odbudowuje swoją przyszłość, gdy to, czego pragnęła, nie działa; kiedy wyobrażałaś sobie coś, czego nigdy nie miałaś, ale za czym tęskniłaś. Kimś, kto pamięta, że nie możesz zakochać się w ciągu jednego może Cię zainteresować ...mTSq.